wtorek, 5 lipca 2016

MAMA PO GODZINACH - szydełko w dłoń

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o moim nowym hobby, jakim jest szydełkowanie. Wszystko zaczęło się gdy byłam w ciąży. Początkowo próbowałam urozmaicić sobie czas pomiędzy czytaniem książek, oglądaniem seriali, spacerami a przeglądaniem produktów dla dzieci. Zaczynałam od prostych wzorów, bucików i czapeczek dla córci. Z czasem zaczęłam ‘mierzyć wyżej’. Nie zapomnę rozpierającej mnie dumy, gdy spojrzałam na pierwszego wykonanego przeze mnie misia – i nie ma dla mnie znaczenia, że uszka były krzywo przyszyte i wypchałam go watą.


Wraz z pojawieniem się na świecie Julii, zaczęło pojawiać się coraz więcej pomysłów w mojej głowie, a przy tym również używane przeze mnie produkty, stały się bardziej profesjonalne – komplet szydełek w różnych wielkościach, włóczki dla małych dzieci, które mają się nie mechacić i nie zbierać kurzu, silikonowy, antyalergiczny wkład do maskotek, mnóstwo guzików czy wstążek. A gdy któryś raz z kolei znajomi poprosili mnie o wykonanie czegoś dla ich dzieci, pojawiła się myśl, że może warto spróbować wyjść z moimi pomysłami poza krąg znajomych. Pomysł znalazł poklask wśród najbliższych i w taki sposób narodziły się WŁÓCZKOWIJE.

Największą popularnością wśród osób, które do mnie trafiły, cieszą się zegarki dla dzieci pokazujące np. godzinę narodzin. Nie tylko są bezpieczne, bo wykonane z miękkiego materiału i świetnie prezentują się na małej rączce, ale również stanowią wspaniałą pamiątkę. Wzory i kolory dobierane są indywidualnie. Poza klasycznymi tarczami, zdarzyło mi się wykonać świnkę Peppa czy Mickey Mouse.


Kolejne na liście są Przytulanki – dla maluszków z chusteczką, zaś dla starszaków całe maskotki. Różnokolorowe jaszczurki, auta, zwierzątka… Każdy nowy wzór jest dla mnie wyzwaniem, któremu staram się sprostać.


Ze względu na preferencje mojej córki, chyba od tego powinnam zacząć, a mianowicie – torebki. Julia ma niespełna rok, a już jak na damę przystało, uwielbia się stroić. Gdy tylko zobaczy torebkę, od razu wyciąga rączkę, żeby ją jej założyć.


Jest jeszcze kilka innych produktów w moim, póki co, skromnym portfolio, które możecie znaleźć na Instagramie, bądź Facebooku. Ale nawet jeżeli jeszcze czegoś nie robiłam, nie znaczy, że nie mogę tego wykonać. W końcu SKY IS THE LIMIT J Więc jeżeli coś Cię zainteresowało, zapraszam do kontaktu.



czwartek, 30 czerwca 2016

PIERWSZY WYJAZD BEZ DZIECKA - rodzice wracają na francuską ziemię ;)

Zanim zaczęłam myśleć o dziecku, byłam przekonana, że wyjazd bez niego na wakacje nie będzie żadnym problemem. Gdy byłam w ciąży, w dalszym ciągu utrzymywałam, że przecież niemowlę jest małe, nie będzie pamiętać, że na jakiś czas rodzice wyjechali. Gdy już przyszło co do czego i w jednej ręce trzymaliśmy bilet lotniczy, a w drugiej bagaż, poczułam zwątpienie, czy dobrze robimy. Bo przecież w jaki sposób Julia uśnie nie trzymając mnie za rękę? Jak będzie się czuła, gdy po przebudzeniu mnie nie zobaczy? Było ciężko. Ale było warto. Pięć dni wystarczyło abyśmy odpoczęli, stęsknili się za dzieckiem, i wrócili z nowymi pokładami energii i cierpliwości. A wszystko zaczęło się miesiąc temu… (tak, aż tyle czasu potrzebowałam aby usiąść przy komputerze i spróbować przelać myśli ‘na papier’) ;)

Pozdrawiamy z samolotu linii EasyJet :)

Decyzję o wyjeździe podjęliśmy już w marcu. Była to bardzo spontaniczna decyzja, ot, trafiły się tanie bilety lotnicze, więc kupiliśmy. Postanowiliśmy, że podczas tych kilku dni zrobimy jak najwięcej rzeczy, które z dzieckiem są niemożliwe, albo chociażby utrudnione. Na szczycie listy znalazł się Aiguille du Midi, który podziwialiśmy z dołu podczas naszej pierwszej wizyty w Chamonix. Później było zwiedzanie Genewy, może jakaś wyprawa w góry czy wycieczka rowerowa. Co rusz pojawiały się nowe pomysły.
Jak to w życiu bywa, nasza lista atrakcji została pozmieniana i to bez naszej zgody. Na Aiguille du Midi się nie wybraliśmy ze względu na złą pogodę w górach. Nie dość, ze chmury zasłaniały cały widok, to jeszcze spadł śnieg. W związku z tym postanowiliśmy zdobyć Mont Veyrier – szczyt znajdujący się w regionie Górnej Sabaudii, na wysokości 1291m. W tym miejscu powinnam chyba przypomnieć, że na co dzień prowadzimy raczej siedzący tryb życia (nie licząc podnoszenia ciężarów czyt. dziecka, czy biegów z przeszkodami czyt. za dzieckiem). Chociaż wiele osób mówiło, że droga nie jest trudna – dla nas była. Chociaż podano orientacyjny czas, w który powinniśmy wejść na szczyt – dla nas był on niczym wzięty z kosmosu. O tym, że pomyliliśmy drogę, i nadrobiliśmy kilka kilometrów nie będę nawet wspominać. Ostatecznie naszą wspinaczkę zakończyliśmy trochę niżej, na 997m, ale widok i tak był na tyle cudowny, że zrekompensował nam trudny całego dnia.

Talabar - widok na jezioro Annecy

Skoro tak aktywnie zaczęliśmy nasz urlop, postanowiliśmy na tym nie poprzestawać. Kolejnego dnia wypożyczyliśmy rowery i udaliśmy na objazd jeziora. Trasa była bajeczna, pogody piękniejszej również nie moglibyśmy sobie zamarzyć (przez dwa kolejne tygodnie wglądaliśmy jak liniejące jaszczurki), i z perspektywy czasu nawet ten podjazd pod górkę, przy którym chciałam zostawić rower, usiąść na krawężniku i zacząć płakać, nie był taki straszny. :)

Tour du lac

Tour du lac
Zwieńczeniem takiego dnia była pyszna kolacja spędzona w jakże doborowym towarzystwie. Mieliśmy okazję spotkać się z Ewą i po raz kolejny odwiedziliśmy Pub Milton w Annecy, gdzie jedliśmy przepyszną sałatkę z kozim serem oraz trochę mniej smaczne mule (jeżeli chcesz zjeść dobre mule, polecam inne miejsca, o których możesz przeczytać tutaj). Jako, że godzina była jeszcze młoda, a dziecko nam w domu tym razem nie płakało, wybraliśmy się jeszcze do Cafe des Arts oraz La Buvette du Marché na piwo. Jak ja dawno nie byłam na piwie poza domem o tej porze… <marzy>

Milton Pub

La Buvette du Marche

Trzeci dzień w Annecy chcieliśmy poświęcić na atrakcje związane z samym jeziorem – kąpiele, opalanie, pływanie motorówką czy rejs statkiem wycieczkowym. Jednak w tym momencie pogoda znowu spłatała nam figla i przez cały dzień padało. Kąpiel mieliśmy w strugach deszczu, twarze wystawialiśmy do żarówki wiszącej nad stolikiem w barze, a rejs… jakbyśmy spędzili tam trochę więcej czasu, pewnie czulibyśmy się jak na łodzi i to nie tylko na jeziorze, ale na pełnym morzu ;)


Savoie Bar


Sainte-Claire w deszczu

Jezioro Annecy - bo były takie głodne... ;)

Widok na rzekę Le Thiou


Basilique de la Visitation

Zwiedzanie Genewy rozbiliśmy na dwa dni. Pierwszy, zaraz po przylocie a drugi,w dniu wylotu. Spacerując ulicami nie sposób było nie zwrócić uwagi na wszechobecny przepych. Luksusowe butiki sławnych projektantów, mnóstwo sklepów z zegarkami i biżuterią, drogie samochody i hotele, w których nocleg kosztuje tyle, co minimalna pensja w Polsce. Poza słynną fontanną na jeziorze zwiedziliśmy między innymi: stare miasto, muzeum Patek Philippe, siedzibę ONZ, muzeum Historii Nauki czy ogród Botaniczny.

Jezioro Genewskie a w tle słynna fontanna sięgająca 140m

Fontanna na jeziorze genewskim (trochę wiało)

ONZ

ONZ

Ogród Botaniczny

Muzeum Historii Nauki


Zegar kwiatowy w Genewie

Pomnik Reformacji - Genewa

Katedra Świętego Piotra w Genewie

Wiecie co w tym wszystkim wspominam najlepiej? Roześmianą od ucha do ucha twarz naszej córki, gdy zobaczyła nas we wtorek rano zaraz po przebudzeniu :) BEZCENNE :)

piątek, 12 lutego 2016

O IRONIO...

Dobrze mieszkało nam się we Francji. Annecy było, a w zasadzie nadal jest, pięknym miastem, którego trochę mi brakuje. Ale były momenty, gdy wśród tych urokliwych starych kamienic, w otoczeniu górskich szczytów odbijających się w tafli jeziora, brakowało mi towarzystwa. Kogoś, z kim mogłabym porozmawiać, albo chociaż wspólnie pomilczeć podczas spacerów. I wtedy zjawiła się ONA.


środa, 3 lutego 2016

ZUPA KREM Z PORA *przepis

Jednym z prezentów, jaki znalazłam pod choinką, była książka kucharska Jana Kuronia. Był to prezent, którego się nie spodziewałam, a który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Praktycznie wszystkie przepisy są bardzo łatwe w wykonaniu, a składniki bez trudu można znaleźć na sklepowych półkach. Pierwszym daniem, na które się skusiłam była zupa z porów. Poniżej moja wersja, lekko zmieniona, ale i tak bardzo smaczna.


poniedziałek, 1 lutego 2016

ADIEU ANNECY, ADIEU FRANCE

Nasza francuska przygoda dobiegła końca. RodzinkaFR opuściła alpejski krajobraz i wróciła na rodzime ziemie. Chyba jest to najlepszy moment, aby zastanowić się nad minionym rokiem i odpowiedzieć sobie na dwa pytania: ‘za co pokochałam Francję?’ i ‘co ciągnie mnie do powrotu do Polski?’


wtorek, 26 stycznia 2016

TOP5 RESTAURACJI W ANNECY


Lubię gotować, to nie jest żadną tajemnicą. Ale równie bardzo lubię, gdy ktoś gotuje dla mnie. Dlatego staramy się od czasu do czasu jadać poza domem. Pomaga to nie tylko się zrelaksować, ale jest źródłem wielu kulinarnych inspiracji.
W Annecy wiele jest restauracji i barów. Co najlepsze, we wszystkich zawsze jest mnóstwo ludzi. Oczywiście wszystkich nie byliśmy w stanie odwiedzić i już nie będzie nam to dane, ale spośród tych, w których jadaliśmy wybrałam pięć. Pięć, moim zdaniem, najlepszych miejsc, w których można smacznie zjeść. [kolejność przypadkowa]



czwartek, 21 stycznia 2016

WINTER TIME *ANNECY

Mija ostatni miesiąc naszego pobytu w Annecy. Został nam dokładnie tydzień do spakowania ostatniej walizki, zamknięcia drzwi samochodu i zostawienia ośnieżonych alpejskich szczytów za sobą.


Let it snow... Widok z okna.

wtorek, 12 stycznia 2016

TIRAMISU *przepis

Drugi po creme brulee ulubiony deser mojego męża. Ja go lubię nie tylko za smak, ale również za to, że za każdym razem może być zupełnie inaczej podany. W mojej wersji bez alkoholu.


czwartek, 7 stycznia 2016

DZIECI WE FRANCJI

Podejście do dziecka jak i jego wychowania różni się. Zanim sama zostałam mamą nie zwracałam na to uwagi. Teraz zaczynam zauważać dużo więcej, co chyba nikogo nie powinno dziwić.



czwartek, 17 grudnia 2015

Marché de Noël à Annecy

Został dokładnie tydzień do Świąt. A jeszcze tak niedawno był pierwszy grudnia. Mam wrażenie, że wczoraj ruszaliśmy do Polski, a to już minął tydzień. Fajnie jest wreszcie pobyć trochę we własnym mieszkaniu, i chociaż za dwa tygodnie wracamy, muszę przyznać, że zżyłam się z Annecy i brakuje mi go. Póki co wspominam i cieszę oczy zdjęciami z jednej z wieczornych wypraw na ‘Świąteczny Targ’.

Grillowane kasztany

poniedziałek, 14 grudnia 2015

SAŁATKA BAŁTYCKA *przepis

Podczas pobytu w Dijon (relacja z wyjazdu TUTAJ), miałam okazję spróbować tutejszą 'sałatkę bałtycką'. Wiem. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym specjalnym. Po przeczytaniu listy składników nie padło z Twoich ust ‘WOW’. Ale padnie, gdy tylko spróbujesz. Niby nic nadzwyczajnego, a smak rewelacyjny. 
Nam tak przypadła do gustu, że już kilka razy robiliśmy ją w domu. 



wtorek, 1 grudnia 2015

ANDRZEJKI PO FRANCUSKU

Jak obchodzone są Andrzejki w Polsce, tego opisywać nie trzeba. Nie wiem jak to wygląda w innych miastach/regionach Francji, ale w Annecy nie ma zwyczaju wróżenia czy też hucznego imprezowania, organizowany jest za to specjalny targ St-Andre.


czwartek, 26 listopada 2015

CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA...

Ano coraz bliżej. I coraz bardziej je czuć.
W niedzielę spadł pierwszy śnieg. Razem z Julką wpatrywałyśmy się przez okno w wirujące na wietrze płatki. Taki widok był dla niej czymś zupełnie nowym i chociaż pewnie nie do końca zdawała sobie sprawę co się działo, wyglądała na bardzo zainteresowaną.


sobota, 21 listopada 2015

3 DNI W DIJON

Nie wiem jak długo jeszcze zostaniemy we Francji, więc staramy się jak najbardziej wykorzystać ten czas. Tym razem zdecydowaliśmy się na trochę dalszą podróż, a mianowicie Dijon, które ma do zaoferowania zdecydowanie więcej niż tylko musztardę.



wtorek, 10 listopada 2015

CHAMONIX-MONT-BLANC

Wsiadając do samochodu planowaliśmy pojechać w zupełnie inne miejsce. Pomysł, aby odwiedzić Chamonix był spontaniczny, bo skoro przejechaliśmy już pięćdziesiąt kilometrów, to dlaczego nie mielibyśmy dołożyć jeszcze czterdziestu i cieszyć oko cudownymi widokami ośnieżonych szczytów.


poniedziałek, 2 listopada 2015

NESTLE CHEERIOS OATS - pomysł na pyszne śniadanie

Udało się. Zostałam zakwalifikowana do kampanii nowych płatków śniadaniowych Nestle Cheerios Oats. Dzięki STREETCOM, od trzech tygodni mogę testować nową wersję płatków owsianych oraz dzielić się nimi ze znajomymi. W trakcie tych dni przekonałam się, że Cheerios Oats to świetny pomysł na pyszne śniadanie.


Ale zacznijmy od początku…

poniedziałek, 19 października 2015

sobota, 17 października 2015

O FRANCUSKIM MAJONEZIE SŁÓW KILKA

Lubię kuchnię francuską.
Odpowiada mi tutejszy sposób doprawiania potraw, różnorodność serwowanych dań, czy połączenia smakowe, o których wcześniej nawet bym nie pomyślała.
Ale są chwile, gdy bez żalu zamieniłabym tartiflette na kotleta schabowego, a deskę serów na sałatkę jarzynową.


czwartek, 15 października 2015

poniedziałek, 12 października 2015

RETOUR DES ALPAGES 2015

Wyobraź sobie stado krów maszerujących wzdłuż głównych ulic Twojego miasta…
Wyobraź sobie trzodę owiec prowadzoną przez grupkę pasterzy… Dołóż do tego kozy… Maszyn rolnicze…
A teraz wyobraź sobie, że jest taka miejscowość, gdzie takie rzeczy mają miejsce. ANNECY!