Przyjeżdżając
do Annecy, zostawiliśmy w Polsce większość rzeczy codziennego użytku, w tym
również samochód (tak, samochód jest przez nas codziennie używany i w Polsce
nie wyobrażamy sobie życia bez niego). We Francji jednak nie potrzebujemy go na
co dzień. Mąż dojeżdża do pracy pociągiem, co zajmuje mu mniej czasu niż podróż
samochodem i do tego jest dużo tańsze. Ja również nie potrzebuję auta, gdyż
wszystko mam w pobliżu domu. Jedynym wyjątkiem są weekendy. Dookoła Annecy jest
mnóstwo pięknych miejsc, które z chęcią byśmy odwiedzili, jednak dojazd
komunikacją publiczną nie jest taki łatwy. Dlatego też jak już wypożyczymy
samochód, staramy się wykorzystać ten czas jak najbardziej.
Tym razem wybraliśmy się na całodniową wycieczkę dookoła
jeziora Annecy. Trasa sama w sobie nie wydaje się długo, jednak jak już spojrzy
się na różnice wysokości pomiędzy poszczególnymi miejscowościami oraz liczne
zakręty, od razy robi się ciekawie.
Zaczęliśmy od góry Semnoz
– widocznej z okien naszego mieszkania. Na samym szczycie znajduje się ośrodek
narciarski. Chociaż gdzieniegdzie można jeszcze znaleźć resztki śniegu, sezon
narciarski już się tam skończył i wyciągi są nieczynne. Widok na góry z
wysokości 1700 m n.p.m. zapiera dech w piersiach. Można stamtąd zobaczyć nawet
ośnieżony szczyt Mont Blanc.
 |
Widok na jezioro Annecy leżące u stóp masywu Parmelan, widocznego z prawej strony. |
 |
... a wśród nich La Tournette i pokryty chmurami Mont Blanc. |
 |
Resztki śniegu zalegaące na Semnozie |
Droga jest bardzo kręta i wąska, czasem ledwo można minąć
się z innymi samochodami jadącymi w przeciwną stronę. Dodatkowo dreszczyk
emocji dodają strome zbocza górskie otaczające drogę z każdej strony.
Trochę dłuższą przerwę w podróży zrobiliśmy sobie w
miejscowości Duingt, gdzie
mogliśmy podziwiać widoki na jeziora Annecy z trochę innej perspektywy niż
dotychczas. Jest to niewielka miejscowość, zdecydowanie mniej oblegana przez
turystów, dzięki czemu można było w ciszy delektować się pięknem jeziora.
 |
Merostwo w Duingt |
 |
Zamek Rulphy z XI wieku w Duingt |
 |
Jezioro Annecy widziane od strony Duingt |
Nie skłamię, jak napiszę, że każda mijana przez nas
miejscowość robiła na nas ogromne wrażenie – roślinność, styl budowania domów,
atmosfera, jednak nie wszędzie i nie wszystko byliśmy w stanie sfotografować,
aby oddać towarzyszący temu klimat.
 |
Montmin |
Kolejny dłuższy przystanek zrobiliśmy sobie w Col de la Forclaz. W restauracji L'Edelweiss
zjedliśmy lunch składający się z typowych dla regionu Górnej Sabaudii szynek
oraz serów. Porcja była bardzo duża a jakość serwowanych specjałów wysoka.
Wszystko smakowało wyśmienicie. Stoliki znajdowały się na tarasie widokowym,
skąd rozpościerał się przepiękny widok na jezioro (znajdowaliśmy się dokładnie
na przeciwnym końcu jeziora, w stosunku do Annecy). Dodatkową atrakcję
stanowili paralotniarze i lotniarze, którzy miejsce swoich startów mieli
kilkanaście metrów nad tarasem widokowym, na którym my byliśmy.
 |
Widok na jezioro Annecy z wysokości 1150 m n.p.m. z restauracji L'Edelweiss |
 |
Specjały kuchni sabaudzkiej |
 |
Flaga Górnej Sabaudii a w tle widok na Roc des Boeufs |
 |
Tłok w przestworzach |
Menthon-Saint-Bernard przywitał nas piękną architekturą, a
górujący nam miastem zamek Chateau de
Menthon zaskoczył swoją wielkością. Zamek jest własnością rodziny Menthon,
którzy od 1 maja do 30 września udostępniają go zwiedzającym. Widać, że cały
teren zamku, poczynając od budowli, a na ogrodach kończąc, jest zadbany,
wysprzątany i odrestaurowany - nie jest to zaskoczeniem. Ale zaskoczyła mnie
ilość pawi hodowanych przez właścicieli oraz fakt, że trzymane są one wszędzie
– w budynku zamku, w klatkach w ogrodzie z innymi ptaki, oraz w ogródku domku
mieszkalnego (prawdopodobnie zamieszkałego przez rodzinę Menthon) przynależącego
do zamku.
 |
Menthon-Saint-Bernard |
 |
Menthon-Saint-Bernard |
 |
Wjazd do Chateau de Menthon |
 |
Chateau de Menthon |
 |
Chateau de Menthon |
 |
Chateau de Menthon |
 |
Jeden z wielu pawi znajdujących się na terenie Chateau de Menthon |
W
taki oto sposób okrążyliśmy jezioro i wróciliśmy do domu. W sumie
przejechaliśmy ok. 100 km, a różnice wysokości na jakich się
znajdowaliśmy wahały się pomiędzy 450 a 1700 m n.p.m.
Dzień był bardzo męczący, ale jednocześnie pełen wrażeń i z
chęcią jeszcze raz odwiedziłabym niektóre z tych urzekających miejsc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz